piątek, 16 listopada 2007

pierwszy wpis

dzisiejszy dzień należy do Barryego Adamsona. swoją muzyką rozłożył mnie na łopatki. nie wiem dlaczego tak na mnie podziałał. może wypełnił jakąś lukę, która powstała z powodu przesytu, jak pęknięcie czegoś zarzuconego ciężkimi rzeczami. ale pojawił się i świat się zmienił, przynajmniej na ten jeden dzień.
ten dzień był ciężki dla mnie. ale pare chwil jednak okazało się przyjemnymi. musiałam pójść dziś na uczelnię, ale okazalo się, że zupełnie niepotrzebnie. no może trochę. musiałam oddać książki do biblioteki, a przynajmniej chciałam, bo jakbym sie uparła to przetrzymałabym je do poniedziałku conajmniej.
na uczelni spotkałam kolegę. tego który ma długie włosy. ale przyjemnie był porozmawiać. ostatnio mało mam okazji by rozmawiać z ludźmi. kobieta podobno wypowiada chyba 25 tyś. słów dziennie. ja mam deficyt. pisanie nie rozwiązuje tego problemu. to trochę boli.chciałabym porozmawiać... tylko czasami ciężko znaleźć tego z kim by się chciało porozmawiać. tzn. ta osoba jest, ale nie ma dla mnie czasu. ja też nie mam czasu, ale dla niego stanęłabym na głowie.
ile człowiek dziennie czasu traci na docieranie do tego co na zrobi? ile czasu marnuje na kręcenie się wybierając najlepsze miejsce? ale może te podchody są ważne i potrzebne. pies gdy chce się położyć, to chodzi wkółko ugniatając łapami posłanie. czy to mu coś daje? nie wiem, ale jest to pozostałość po czasach gdy psy były dzikie i robiły ten zabieg by wymościc sobie posłanie w trawie czy czymś. psi przeżytek. trochę jak kult przodków.
a dzisiaj w jakiejś gazecie w empiku znalazłam artykuł o Królestwie von Triera. mam ochotę na ten film, może obejrzę kilka odcinków? ale raczej jeden zdołam, bo to długie i obraz lata w pierwszej części.
jak ciężko zebrać się do czegokolwiek. ile trzeba najpierw trawy ugnieść łapami by móc usiąść i wziąć się do roboty. jak sobie człowiek wmawia że zadanie jakie ma wykonać jest łatwe, to dłużej drepcze w miejscu próbując wygodnie zasiąść. gdyby jednak usiadł odrazu, to dawno by miał to wszystko z głowy. tylko co by teraz robił? pewnie w inny sposób marnował czas.

Brak komentarzy:

moon